czwartek, 4 października 2012

21. ` ..i że cię nie opuszczę.

            Kolejny samochód przejechał po mokrej od skapującego z nieba deszczu jezdni, a on z zawodem stwierdził, że to znów nie jest błękitny model Volkswagena, którego próbował wypatrzyć w kuchennym oknie od dwóch miesięcy. Codziennie wieczorem po powrocie ze studia siadał na sztywnym krześle przy pokrytym obrusem stole i patrzył przed siebie, czekając na cud. Co jakiś czas podnosił do ust kubek wypełniony po brzegi jasnobrązową cieczą. Gdy herbata się kończyła i mógł dostrzec ciemne dno naczynia, odczytywał to jako znak, że to jeszcze nie ten dzień, wstawał do pionu oraz szedł do swojej sypialni, by zapaść w głęboki sen. Ta rutyna stała się dla niego czymś zupełnie normalnym, tak samo jak wieczorne rozczarowanie ogarniające jego serce.

 - Louis – odezwał się stojący w progu szatyn, opierając się o framugę. Na jego uroczo usłanej młodzieńczymi wypryskami twarzy malował się niepokój. Z dnia na dzień coraz bardziej martwił się o przyjaciela. Bogaty w empatię potrafił sobie wyobrazić, jak wielkim ciosem dla Tomlinsona musiała być śmierć Rosie. Z bólem, lecz także spokojem obserwował więc jego bezustanne otępienie, nieobecny wzrok i nietypowy zwyczaj przesiadywania w kuchni po osiemnastej, jednak powoli robiło się to nie do zniesienia.

 - Nie obejrzysz z nami filmu? – zapytał.

            Chłopak ocknął się za sprawą głosu Harry’ego i spuścił wzrok na stojący przed nim kubek. Chwycił za ucho i zajrzał do środka, a zorientowawszy się, że nie pozostała już nawet kropla napoju, postanowił opuścić pomieszczenie. Podniósł się ślamazarnie, odłożył naczynie do zlewu, po czym skierował się do holu. Zatroskany Harry położył dłoń na jego ramieniu, by go powstrzymać, lecz ten odchrząknął, a następnie wyartykułował cichym, acz stanowczym tonem:

 - Jestem wykończony, przepraszam.

            I wyminął go bezszelestnie, skręcając do niewielkiego korytarza, gdzie otworzył trzecie z kolei drzwi oraz wszedł do pokoju, nie pofatygowawszy się nawet o powiedzenie „dobranoc” przesiadującym w salonie współlokatorom.

 - I co? – zapytał Zayn, podobnie jak pozostali zwracając twarz do Harry’ego. Ten jedynie wzruszył ramionami, wiedząc, że zrozumieją.

            W ręce Louisa ponownie znalazła się fotografia. Czarnowłosa dziewczyna uśmiechała się do niego, ukazując przy tym swe urzekające dołeczki. Obsypany piegami nosek był lekko zmarszczony, a zielone oczy spoglądały niepoważnie w źrenice Tomlinsona.

 - Znów się spóźniasz – wypomniał jej ze śmiechem. – Ale to nic – dodał, nadal utrzymując kąciki ust wysoko w górze.

            Nie mógł się na nią gniewać, nie potrafił. Przecież obiecała, że przyjedzie, więc musiała to zrobić. Zawsze dotrzymywała słowa. Była wzorem do naśladowania. Była jego słońcem, rozpraszającym najciemniejsze zakamarki duszy. Była przewodniczką, pokazującą i uczącą tego, co w życiu najważniejsze. Była jego epicentrum świata, jego własną gwiazdą, wskazującą odpowiednią drogę. Była jego powiewem świeżości, jego obiektem zachwytu i inspiracją. Była jego miłością.

            Każdą myśl, każdą postawę zawdzięczał tylko i wyłącznie jej. To ona pokazała mu najcenniejsze wartości, to ona nauczyła go kochać. To ona odkryła prawdziwego Louisa, nie tylko zabawnego członka zespołu. To ona pomagała mu się podnieść, gdy rzeczywistość przerastała jego siły. To ona pokazała jak ufać. To ona przypomniała, czym jest prawdziwy uśmiech. To ona wypędziła z jego umysłu wszelkie złe myśli i wspomnienia.

            Więc jak mógłby teraz odstawić to wszystko na drugi tor? Jak mógłby zapomnieć i iść dalej? Jak mógłby obrać nowy kierunek, nawet jeśli gwiazdozbiór zmienił swe położenie?

Przecież miała przyjechać…

*
Witam po ogromnej przerwie, która jest zaskoczeniem dla mnie samej. Nie spodziewałam się, że wakacje będą dla nas tak ubogie w wenę. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak jest nam z tego powodu przykro. Aktualnie zaczęła się szkoła, a w moim wypadku jest wyjątkowo ciężko. Ale jakoś damy radę, bo przecież GMTCH to nasze ukochane wspólne dziecko J x Tytuł autorstwa kochanej Ady xx


Ta, która cholernie tęskniła – Mary_Jo

Onetowe komentarze
 > Kar
Zacznę od pierdoły, mianowicie… bardzo trafny tytuł ;) Przechodząc do konkretów… niby pomysł banalny i dość popularny, nic nowego, ale tylko wy możecie zrobić z czegoś codziennego i zwyczajnego cudowne dzieło, co więcej same oprawiacie je w ramkę, dzięki czemu tworzy zachwycający całokształt. Za to właśnie kocham wasze party, są banalne, ale mają w sobie magię, która pozwala nam oderwać się od szarej rzeczywistości. Jestem ogromną fanką waszej twórczości, zawszę będę, ale jeśli jeszcze raz zrobicie taką długa przerwę, to oberwiecie ode mnie patelnią… tak tylko mówię. Pozdrawiam ! {stayy-strongg]

 > MrsMusicxd
Ta przerwa była zdecydowanie za długa, ale wreszcie moje modlitwy zostały wysłuchane i ukazał się ten oto niesamowity part. Ciężko jest sobie wyobrazić smutnego, przygnębionego Louis’a, ale dzięki Tobie udało mi się to zrobić (co jest kolejnym dowodem na to, jak wspaniała jesteś w tym co robisz). Twój styl pisania bije wszystkich na głowę, nie mogę wyjść z podziwu za każdym razem, gdy czytam coś Twojego. Mam do Was, moje kochane dziewczęta prośbę: piszcie szybko, nie zwlekajcie, bo JA tu czekam! :) xxx

 > Asia. :)
cudowny , jak każdy .! <3 czekam z niecierpliwością na kolejny. :D

 > MrsMusicxd
chcę nowego parta.

 > MrsMusicxd
chcę nowego parta.

 > MrsMusicxd
chcę nowego parta.

 > MrsMusicxd
chcę nowego parta.

 > MrsMusicxd
chcę nowego parta.

 > MrsMusicxd

Wspominałam już, że chcę nowego parta?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz