Kolejny samochód przejechał po
mokrej od skapującego z nieba deszczu jezdni, a on z zawodem stwierdził, że to
znów nie jest błękitny model Volkswagena, którego próbował wypatrzyć w
kuchennym oknie od dwóch miesięcy. Codziennie wieczorem po powrocie ze studia
siadał na sztywnym krześle przy pokrytym obrusem stole i patrzył przed siebie,
czekając na cud. Co jakiś czas podnosił do ust kubek wypełniony po brzegi
jasnobrązową cieczą. Gdy herbata się kończyła i mógł dostrzec ciemne dno
naczynia, odczytywał to jako znak, że to jeszcze nie ten dzień, wstawał do
pionu oraz szedł do swojej sypialni, by zapaść w głęboki sen. Ta rutyna stała
się dla niego czymś zupełnie normalnym, tak samo jak wieczorne rozczarowanie
ogarniające jego serce.
-
Louis – odezwał się stojący w progu szatyn, opierając się o framugę. Na jego
uroczo usłanej młodzieńczymi wypryskami twarzy malował się niepokój. Z dnia na
dzień coraz bardziej martwił się o przyjaciela. Bogaty w empatię potrafił sobie
wyobrazić, jak wielkim ciosem dla Tomlinsona musiała być śmierć Rosie. Z bólem,
lecz także spokojem obserwował więc jego bezustanne otępienie, nieobecny wzrok
i nietypowy zwyczaj przesiadywania w kuchni po osiemnastej, jednak powoli
robiło się to nie do zniesienia.
-
Nie obejrzysz z nami filmu? – zapytał.
Chłopak ocknął się za sprawą głosu
Harry’ego i spuścił wzrok na stojący przed nim kubek. Chwycił za ucho i zajrzał
do środka, a zorientowawszy się, że nie pozostała już nawet kropla napoju,
postanowił opuścić pomieszczenie. Podniósł się ślamazarnie, odłożył naczynie do
zlewu, po czym skierował się do holu. Zatroskany Harry położył dłoń na jego
ramieniu, by go powstrzymać, lecz ten odchrząknął, a następnie wyartykułował
cichym, acz stanowczym tonem:
-
Jestem wykończony, przepraszam.
I wyminął go bezszelestnie,
skręcając do niewielkiego korytarza, gdzie otworzył trzecie z kolei drzwi oraz
wszedł do pokoju, nie pofatygowawszy się nawet o powiedzenie „dobranoc”
przesiadującym w salonie współlokatorom.
-
I co? – zapytał Zayn, podobnie jak pozostali zwracając twarz do Harry’ego. Ten
jedynie wzruszył ramionami, wiedząc, że zrozumieją.
W ręce Louisa ponownie znalazła się
fotografia. Czarnowłosa dziewczyna uśmiechała się do niego, ukazując przy tym
swe urzekające dołeczki. Obsypany piegami nosek był lekko zmarszczony, a
zielone oczy spoglądały niepoważnie w źrenice Tomlinsona.
-
Znów się spóźniasz – wypomniał jej ze śmiechem. – Ale to nic – dodał, nadal
utrzymując kąciki ust wysoko w górze.
Nie mógł się na nią gniewać, nie
potrafił. Przecież obiecała, że przyjedzie, więc musiała to zrobić. Zawsze
dotrzymywała słowa. Była wzorem do naśladowania. Była jego słońcem,
rozpraszającym najciemniejsze zakamarki duszy. Była przewodniczką, pokazującą i
uczącą tego, co w życiu najważniejsze. Była jego epicentrum świata, jego własną
gwiazdą, wskazującą odpowiednią drogę. Była jego powiewem świeżości, jego
obiektem zachwytu i inspiracją. Była jego miłością.
Każdą myśl, każdą postawę
zawdzięczał tylko i wyłącznie jej. To ona pokazała mu najcenniejsze wartości,
to ona nauczyła go kochać. To ona odkryła prawdziwego Louisa, nie tylko
zabawnego członka zespołu. To ona pomagała mu się podnieść, gdy rzeczywistość
przerastała jego siły. To ona pokazała jak ufać. To ona przypomniała, czym jest
prawdziwy uśmiech. To ona wypędziła z jego umysłu wszelkie złe myśli i
wspomnienia.
Więc jak mógłby teraz odstawić to
wszystko na drugi tor? Jak mógłby zapomnieć i iść dalej? Jak mógłby obrać nowy
kierunek, nawet jeśli gwiazdozbiór zmienił swe położenie?
Przecież miała przyjechać…
*
Witam po ogromnej przerwie, która jest
zaskoczeniem dla mnie samej. Nie spodziewałam się, że wakacje będą dla nas tak
ubogie w wenę. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak jest nam z tego powodu przykro.
Aktualnie zaczęła się szkoła, a w moim wypadku jest wyjątkowo ciężko. Ale jakoś
damy radę, bo przecież GMTCH to nasze ukochane wspólne dziecko J x Tytuł autorstwa kochanej Ady xx
Ta, która cholernie tęskniła – Mary_Jo
Onetowe
komentarze
> Kar
Zacznę od pierdoły, mianowicie… bardzo trafny tytuł
;) Przechodząc do konkretów… niby pomysł banalny i dość popularny, nic nowego,
ale tylko wy możecie zrobić z czegoś codziennego i zwyczajnego cudowne dzieło,
co więcej same oprawiacie je w ramkę, dzięki czemu tworzy zachwycający
całokształt. Za to właśnie kocham wasze party, są banalne, ale mają w sobie
magię, która pozwala nam oderwać się od szarej rzeczywistości. Jestem ogromną
fanką waszej twórczości, zawszę będę, ale jeśli jeszcze raz zrobicie taką długa
przerwę, to oberwiecie ode mnie patelnią… tak tylko mówię. Pozdrawiam !
{stayy-strongg]
> MrsMusicxd
Ta przerwa była zdecydowanie za długa, ale wreszcie
moje modlitwy zostały wysłuchane i ukazał się ten oto niesamowity part. Ciężko
jest sobie wyobrazić smutnego, przygnębionego Louis’a, ale dzięki Tobie udało
mi się to zrobić (co jest kolejnym dowodem na to, jak wspaniała jesteś w tym co
robisz). Twój styl pisania bije wszystkich na głowę, nie mogę wyjść z podziwu
za każdym razem, gdy czytam coś Twojego. Mam do Was, moje kochane dziewczęta prośbę:
piszcie szybko, nie zwlekajcie, bo JA tu czekam! :) xxx
> Asia.
:)
cudowny , jak każdy .! <3 czekam z
niecierpliwością na kolejny. :D
> MrsMusicxd
chcę nowego parta.
> MrsMusicxd
chcę nowego parta.
> MrsMusicxd
chcę nowego parta.
> MrsMusicxd
chcę nowego parta.
> MrsMusicxd
chcę nowego parta.
> MrsMusicxd
Wspominałam już, że chcę nowego parta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz