-To jak,może podjedziemy do mnie?-Zayn
poruszył znacząco brwiami,w sposób,który zawsze oznaczał jedno.
-No nie wiem,nie wiem.-dziewczyna udawała
niedostępną.-A chłopaki?
-Kochanie jest piątek,wpół do
dwunastej.Myślisz,że są teraz w domu?
Mrużąc swe niebieskie oczy,które dziś
wyjątkowo mocniej podkreśliła tuszem,schyliła się do ucha bruneta szepcząc.
-Myślę,że już dawno powinniśmy być na
East Side.
Przy następnej przecznicy chłopak skręcił
w prawo.Jechali właśnie ulicą oświetlaną dużymi latarniami.Światło jakie
rzucały na jezdnię pozwalało dojrzeć,że jedną rękę trzyma na kierownicy, a
drugą błądzi gdzieś po kolanie dziewczyny.
-Zayn,skup się na drodze.-powiedziała
‚odkładając’ rękę chłopaka na sprzęgło.
Jeszcze 300 metrów przez okolicę domów
jednorodzinnych,w których o tej godzinie światło świeciło się może w 4
mieszkaniach i czarny Lexus zatrzymał się na miejscu.Wysiadł pierwszy,by po
chwili otworzyć Sandy drzwi.Zabierając jasnobrązową torebeczkę,w której mieścił
się tylko jej telefon,czekała na chłopaka przed drzwiami dużego domu,który
należał do całej piątki.
-Wydaje mi się czy u ciebie w pokoju
jeszcze przed chwilą się świeciło?
-Tak,ogień pożądania.-zaśmiał się,z pasją
całując jej usta.
Sandy wcale nie była mu dłużna,cały czas
oddając pocałunki.Przyparł ją do ciemnych drzwi i nie przestając udowadniać,że
ją kocha,wyjął z kieszeni klucze.W pewnym momencie rozległ się krótki dzwonek.
-Ups!-zaśmiała się, zaraz potem
zmieniając swe miejsce.W końcu ręką wyczuła gdzieś klamkę,którą naciskając nie
wiadomo czym,bo jej ręce masowały właśnie plecy chłopaka,otworzyła drzwi.Kiedy
oboje byli już w przestronnym holu,zapalając jedynie małą lampkę,poczęli
ściągać z siebie ubrania.Najpierw na drewnianych panelach wylądowała koszulka
chłopaka.Zaraz potem dziewczyna zostając w samym staniku wskoczyła mu na
biodra.Nie przestając dotykać swoich rozpalonych ciał oboje postanowili
przenieść się do pokoju Malika.Całując dekolt dziewczyny otworzył drzwi.
-NIESPO…dzianka!
Dziewczyna zeskoczyła na ziemię,próbując
ukryć się za swoim chłopakiem.
-Cześć Sandy.Nie wiedzieliśmy,że
będziesz.
-Naprawdę Louis? Wiesz,że też tak
myśleliśmy?
Reszta chłopaków zareagowała tylko cichym
śmiechem,który w tej chwili Niall próbował ‚schować’ w poduszce.
-Zayn,masz rozpięty rozporek.-zauważył
Harry.
-Styles,jak zaraz stąd nie wyjdziesz to
ci zmienię układ zębów.
W czasie kiedy trwała wymiana zdań
dziewczyna podeszłą do szafy wyciągając z niej pierwszą lepszą koszulkę
Zayna.Że trafiła na swoją ulubioną to czysty przypadek.
-Zayn,chociaż raz przydały się twoje
ciuchy.Świetnie ci pasują Sandy.
Zayn patrzył na dziewczynę ubraną w jego
ulubioną koszulę w kratkę.Zaraz potem przenosząc wzrok na Liama.
-Payne,weź kolegów i żegnam.
Cała czwórka powoli zaczęła się zbierać.W
końcu drzwi zostały zamknięte,a para została sama.
-To był sen prawda,Zayn?
-Koszmar raczej.Przepraszam za
nich.-leżąc na łóżku obejmował dziewczynę.
-Zayn,weź nie żartuj.Mogłabym się
obrazić,gdybym ich nie znała.Ale te wszystkie numery,które wycięli mi przez ten
czas…Już nic mnie nie zaskoczy.
Przez otwarte drzwi wychyliła się głowa
Horana.
-Jak byś szukała bluzki to znaleźliśmy ją
na lampie w salonie.Buty wylądowały gdzieś w kuchni tak dla twojej wiadomości.
——–
-Chyba dziś nic z tego.Zaraz wejdzie
Niall pytając czy może jednak mam ochotę na ten kawałek pizzy z Nandos.Albo
Louis powiadamiając mnie,że Jimmy protestuje.
-Niech tylko któryś tu przyjdzie z
dziewczyną to obiecuję,że życia nie ma.
-Kocham cię.Jak się tak na nich złościsz
to masz takie dołeczki o tutaj.-powiedziała całując chłopaka w policzek i
siadając mu na brzuchu okrakiem.
Drzwi znów się otworzyły.
-Cześć.Będę oglądać Toy Story,ktoś
chętny?
———
-…chodź,odwiozę cię.-Zayn złapał
dziewczynę za rękę prowadząc do salonu.
-Niall,mówiłeś,że gdzie jest moja
koszulka?
-No jeszcze pół godziny temu była
tutaj.Teraz to zapytaj Louisa.
Dziewczyna zastukała w drzwi pokoju
najstarszego z chłopaków.
-Louis nie widziałeś…Louis wytłumaczysz
mi dlaczego jesteś w mojej bluzce?
-Bo mi podkreśla oczy.
-Ja ci je zaraz podkreślę w inny
sposób.-Sandy podeszła do łózka,na którym leżał i zaczęła wojnę na łaskotki.Nie
trzeba było długo czekać jak oboje zlecieli na ziemię.W tym czasie pozostała
czwórka zdążyła zgromadzić się w przejściu patrząc na tę scenę.Sandy dopiero po
chwili zauważyła obecność chłopaków.
-No co?Zabrał moją koszulkę!-jęknęła,po
czym zaczęła ściągać z Louisa swoją własność.
-Zayn,patrz co twoja dziewczyna mi robi!
-Tomlinson,życia nie masz!-wstała i ze
zwycięskim uśmiechem pomachała wszystkim przed nosem koszulką w kwiaty.-O
fuj.Nie założę jej teraz…
———
Kiedy Zayn czekał już przy drzwiach
dziewczyna jeszcze żegnała się z chłopakami.
-Cześć Niall.-buziak w policzek.
-Cześć Liam.-buziak w policzek.
-Cześć Harry.-buziak w policzek.
-Cześć Louis.-pomachała chłopakowi z
daleka.
-Nie przychodź tu więcej…
-No chodź.-buziak w czółko.-Już wszyscy?
-Jeszcze ja.
-Ty dostaniesz jak będziemy u mnie.
Wychodząc słyszeli za sobą jakieś dziwne
odgłosy,co ostatecznie niezbyt ich przejęło.Dziewczyna jeszcze raz otworzyła
drzwi.
-Dom wariatów.
*
Należą się jakieś słowa wyjaśnienia
dlaczego dopiero dziś,ale bardzo chętnie na wszystkie pytania odpowie @Mary_Jo
.
Jak nie trudno zauważyć rozdział mojego
autorstwa,dlaczego mój? To pytanie również kierujcie do @Mary_Jo.
P.S Mam nadzieję,że tym rozdziałem się
mniej więcej zrehabilitowałam za poprzedni ;)
P.S Dziękuję wszystkim,którzy
zaangażowali się w wybieranie imion dla mojej bohaterki ;)
P.S Jak zwykle będzie mi bardzo miło zobaczyć
pod notką kilka wpisów z Waszej strony ;)
Zuza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz