Nienawidził wspomnień. Potrafiły
jedynie zasiać chaos w jego myślach i uświadamiać, jak bardzo był głupi,
przykrywając uczucia życiem w ciągłym biegu oraz myśląc, że z czasem zapomni o
przeszłości. Jego plan nawet działał, dopóki coś lub ktoś nie wybudził w jego
umyśle uśpionych, natrętnych w razie pobudki wspomnień. A przecież nigdy się o
nie nie prosił, co więcej – były zupełnie nieproszonymi gośćmi.
- Życie nas nienawidzi – mruknęła i
słysząc smutek w jej głosie, pożałował, że nie może zobaczyć jej twarzy. Pogłaskał
więc jej ciemne włosy, wzdychając ciężko. – Za każdym razem wyrasta przed nami
jakaś przeszkoda, jakby cały świat sprzeciwiał się naszym uczuciom.
- Chcesz, bym przytoczył te farmazony z
komedii romantycznych?
Umilkła,
a on ze spokojem przyglądał się powoli unoszącej się i opadającej klatce
piersiowej dziewczyny. Ścisnął mocniej jej ułożoną wzdłuż sylwetki rękę, chcąc
dodać jej otuchy.
- Chcę się z tobą kochać – odparła w końcu
sparaliżowana strachem, a jej dłoń spociła się ze zdenerwowania.
Pragnął
usłyszeć to jeszcze raz, najlepiej na wysoko podkręconej głośności, by
przekonać się, czy to aby nie na pewno wyobraźnia płata mu figle w pakcie z
uszami.
Odwróciła
się do niego, siłą rzeczy rozplątując ich palce. Podparła się łokciem o kanapę,
a ich oczy znalazły się na jednym poziomie.
- Chcę, byś był moim pierwszym mężczyzną.
Nigdy nie obiecywali sobie
zapomnienia, nie było też mowy o ponownym odnajdywaniu siebie. Oboje zdawali
sobie sprawę z tego, że los poniesie ich w całkiem inne strony, postawi przed
bezpowrotnymi wyborami, wniesie trochę wątpliwości w ich serca.
- I tak cię kocham! – wykrzyczała,
nadal zanosząc się płaczem.
Podszedł
do niej, zaraz otaczając ramionami jej trzęsące się zarówno z zimna, jak i
nerwów ciało. Nie opierała się, dłonie kładąc na jego biodrach.
- Mnie to po prostu przerasta – dodała
zrozpaczona.
Powinien
był powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że dadzą sobie radę, wspólnie
przetrwają to wszystko. Nie umiał kłamać.
- Ja ciebie też – odpowiedział, po czym
ucałował czubek jej głowy.
Odstawił szklaneczkę z whisky na
pobliską półkę. Miał dość tych cholernych wspomnień. Jego rzeczywistość nawet w
jednej setnej procenta nie przypominała tego, co przechodził dwa lata temu, i
podobała mu się w takim wydaniu. Obracanie się wśród śmietanki towarzyskiej,
koncerty każdego wieczoru, szaleni, nieobliczalni przyjaciele, oddanie milionów
fanów na całym świecie i ten piękny, czteropokojowy apartament na szczycie
nowojorskiego wieżowca.
Tylko
wieczorny widok z okna na rozświetlone u jego stóp miasto, nadal tętniące
życiem, i rozgwieżdżone niebo dostępne niemal na wyciągnięcie ręki każdej nocy
przywoływały na jego usta blady uśmiech, w umyśle rozpętując tą irytującą burzę
wspomnień. Zwykle jednak odpychał je od siebie, sprawnie kontrolując myśli oraz
kierując je na przejeżdżające autostradą samochody lub obliczając czas do
następnej kwadry księżyca. Dopiero nów wyprowadzał go z równowagi i niezmiennie
co miesiąc przeszukiwał niebo ze zdenerwowaniem, żeby w końcu dać się ponieść
bolesnym wspomnieniom.
- Kiedyś będziemy mieszkać setki metrów
nad ziemią – mówiła z przejęciem, a jej wzrok bynajmniej nie patrzył z
fascynacją na szumiące na wietrze gałęzie. – Każdej nocy będziemy wychodzić na
balkon i podziwiać gwiazdy. Szukać księżyca i całować się pod snopem jego
światła.
- Jak pod jemiołą?
- Kiedyś tak będzie, zobaczysz.
- A co z nowiem?
- Wtedy uświadomimy sobie, jak cudowne jest
nasze życie.
*
Cześć, kochani! :)
Witam Was z przyjemnością na nowej odsłonie dawnego Give Me The Chance. Moja
radość jest nieco przytłumiona problemami osobistymi i faktem, iż zostałam
tutaj sama, ale nadal skacze gdzieś we mnie. Tak, dobrze przeczytaliście. Zuza tak jakby zrezygnowała. Żal ściska moje serce,
jednak trzeba iść do przodu, tak? Nadal jest tutaj mile widziana i może jeszcze
kiedyś zobaczymy coś jej autorstwa, czego ogromnie bym sobie życzyła :)
Pragnę też przeprosić za
to, że po TAKIEJ przerwie wracam z czymś tak.. nieciekawym? Nie do końca wiem,
jakiego przymiotnika użyć. W każdym bądź razie czułam potrzebę pisania shotów.
Nie obiecuję cotygodniowych nowości, ani nawet comiesięcznych. Sama nie jestem
w stanie wypełnić takich obietnic, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Ale Way To
Find Each Other (ach, jaką mam radochę z tej nazwy – dla niezainteresowanych:
fragment Heart By Heart Demi – na blogspocie ciężko już o coś naprawdę fajnego)
będzie żyło.
Zostaniecie razem ze
mną?
Mary_Jo
P.S. Tytuł jest
średnio adekwatny co do treści, aczkolwiek jakimś cudem zainspirował mnie ten
fragment Made In The USA.